Miłość to nie zawsze śmiech, ale i łzy...To nie zawsze szczęście ale i tęsknota...Teraz to kraty, a za nimi Ty...W mym sercu na krzyk budzi się ochota...Czekając na Ciebie mój ukochany...Miłością przebijam wysoki mur... Abym mogła Cię już mieć przy sobie...I razem z Tobą dotknąć szczęścia chmur...
malami napisał:
Szczerze powiem,że zakład oceniam na piątkę. Osadzeni normalnie traktowani. Nie czeka się na nich tylko oni na nas. Mogą chodzić sobie. Jest taki luz że aż miło się tam przebywa. Osoby które tam pracują wszystko dokładnie wytłumaczyli mi. Jest tam taki spokój.
Jak wygląda sytuacja w tym zakladzie na rok 2020? Jest ktoś kto może mi odpowiedzieć na kilka pytań?
Mój dzisiaj nie dzwonił, jego kumpel też nie... Wiecie może, co się dzieje?
Czy któraś była na wigilii dla osadzonych?
justynka z tego jak pytałam w ZK to podobno nie robią problemów, jeśli jest wskazanie (tak jak u nas teraz będzie duża odległość).
Ale my się jeszcze o skype nie staraliśmy.
Na pewno musi napisać prośbę do Dyrektora.
Jako, że tam w ogóle się ciężko dostać to myślę, że spokojnie przyznają.
Czy tutaj łatwo jest dostać skype czy nie?
Kurczę, to szkoda, że nie pisałaś, bo jak taksówką znowu jechałaś to byśmy się na pół złożyły.
Mnie na święta tu nie będzie niestety, zresztą mój to krótko tam jest, to wątpię, żeby już miał cokolwiek.
Ja niestety nie jadę, bo już byłam wczoraj.
Czy któraś z was ma nagrodowe widzenie świąteczne?
Nie jedzie może któraś z Was w piątek do Wierzchowa przez Złocieniec?
Po prostu się nie spodziewałam takiej sytuacji, to nie kombinowałam jak dojechać.
Ale teraz widzę, że sama muszę pokombinować, bo na jego rodzinę nie ma co liczyć.
Teraz mam tam 100km, a za jakiś czas będę miała 500km to już w ogóle.
Zostało mi 2tyg do kombinowania, to coś wymyślę pewnie
Nicka to tak sobie na szybckiego wymyśliłam, aż taka nieogarnięta nie jestem
Właśnie ja mam taki problem, że do Złocieńca mam tylko jeden autobus, że tam bym była od biedy o 13tej. Licząc czekanie i widzenie to nie mam czym wrócić, bo ze Złocieńca ostatni autobus z kolei przed 16tą.
Jego brat tak nawalił "bo mgła to on nie będzie ryzykował", aa szkoda gadać nawet.
Kombinuję dalej jakby się tam dostać, bo niestety ale zdana jestem na samą siebie.
Problem tak naprawdę polega na tym, żeby się jakoś dostać te 12 km do Złocieńca. Stamtąd złapie się jakiś pociąg. Ale ja jestem z Pomorza Zachodniego, więc zawsze znajdę jakieś połączenie. Nie wiem, jak wy. Ja po widzeniu chciałam iść do Złocieńca na pieszo, bo nie miałam żadnego autobusu, jest dopiero po 13:00. Przeszłam kawałek i jakiś pan się zatrzymał i podwiózł na dworzec
nieogarnięta szkoda że nie pojechałaś ,ja bym zaryzykowała ...powrót jest łatwiejszy bo można się z kimś zabrać ,gorzej z dojazdem ..
sama osobiście zabierałam nie raz kogoś jak nie ma czym wrócić i podwożę do większej miejscowości
No niestety, ja jednak nie pojadę. Mieli mnie zawieźć, ale nic z tego.
A sama nie mam żadnego dojazdu, o ile w jedną stronę bym jakoś jeszcze dojechała, o tyle nie mam jak wrócić z powrotem.
Chyba, że nie wiem, w celi mi dadzą przenocować
I teraz nawet nie wiem, kiedy się z tym swoim facetem zobaczę.
Super, piękną niedzielę będę miała.
Stolików jest w miarę dużo, sama sala też jest duża. Można się poprzytulać i nikt nic nie zrzędzi Ja właśnie unikam jeżdżenia w niedziele, bo to czekanie jest dla mnie bardzo uciążliwe. Generalnie póki co to nie tak strasznie jak mawiają.
Dużo stolików na tej sali widzeń? Jak dzwoniłam tam to tak mówili, że w tygodniu się krócej czeka, w niedzielę ponoć dłużej trochę, no ale nie mam możliwości w inny dzień jechać.
O to ciekawe, że dopiero później się rzeczy deponuje. Jak jeszcze mój był w AŚ to od razu przed wejściem do sali oczekujących trzeba było wszystko zostawić.
To fajnie, że bez zgody można kupić, chociaż jak go znam to i tak nic nie będzie chciał.
Dzięki wielkie za informacje